NIEPODLEGŁOŚĆ I ROZWÓJ
1914 rok – wojna, to, z jednej strony, bardzo trudny czas dla krakowskiego pogotowia, ale też początek bardzo dynamicznego rozwoju stacji. Działania wojenne oznaczały reglamentację środków opatrunkowych i leków, a także powołanie do wojska lekarzy i sanitariuszy. Pogotowie włączono w struktury wojska, co oznaczało, poza codzienną pracą na rzecz mieszkańców, również obowiązek opatrywania i transportu rannych żołnierzy.
W roku 1917 wojna dała pogotowiu sposobność wykonania ogromnego kroku ku nowoczesności. Stacja zdobyła z demobilu pierwszy samochód sanitarny marki Austro-Daimler. Niedługo potem zdobyto drugi pojazd.
Lata powojenne były bardzo ciężkie, więc towarzystwo szukało wszędzie sposobów na zdobycie dofinansowania. W roku 1920 władze miasta przyznały stacji stały fundusz pochodzący z 5 procentowego podatku od sprzedaży biletów do kina, teatru i inne imprezy. Pogotowie dysponowało już wtedy czterema samochodami, a trzy lata później rozbudowało swoją siedzibę (cały czas w gościnie Straży Ogniowej) o 10 pomieszczeń oraz cztery garaże.
Lata międzywojenne i następujący w tym czasie rozwój technologiczny przynoszą nowe wyzwania dla ratownictwa medycznego: działania w obliczu dużych katastrof oraz zabezpieczenie imprez masowych. 6 czerwca 1927 roku to dzień największej dotychczasowej akcji ratunkowej w dziejach pogotowia: w wybuchu prochowni w podkrakowskich Witkowicach rannych zostało prawie 300 osób. Dwa lata później pogotowie prowadziło akcję ratunkową po katastrofie kolejowej w Płaszowie oraz po wypadku autobusu relacji Kraków-Wiśnicz. A w roku 1931 również po poważnym wypadku kolejowym. W związku z tym w roku 1931 zakupiono specjalny kufer sanitarny do wykorzystania podczas katastrof, w którym było m.in. 600 sztuk opatrunków, szyny ortopedyczne i narzędzia chirurgiczne.
Standardem staje też wówczas zapewnianie opieki medycznej podczas dużych imprez i wydarzeń. Krakowskie pogotowie zabezpiecza m.in. rajd samochodowy w Zakopanem (1927 r. i 1931 r.), sprowadzenie prochów Juliusza Słowackiego na Wawel (1927 r.), uroczystości pogrzebowe marszałka Józefa Piłsudskiego (1935 r.) czy coroczne przemarsze szlakiem Kadrówki.
Rok 1927 to także symboliczna cezura w historii towarzystwa ratunkowego ze względu na zakończenie służby ostatniej konnej karetki.
Towarzystwo nadal finansowane było głównie ze składek, więc cały czas poszukiwano nowych źródeł funduszy. „Każdy Obywatel Miasta Krakowa powinien być członkiem Pogotowia Ratunkowego!” – głosił apel zamieszczony w jednym ze sprawozdań z działalności Towarzystwa. W innym sprawozdaniu, za rok 1934, czytamy: „(…)walczymy też z ciężką apatią i biernością Obywateli Krakowa, którzy w tej walce, wskutek niezdawania sobie sprawy z celów i zadań Pogotowia Ratunkowego – nie podtrzymują nas i nie popierają (…) A ilu z ćwierć miliona mieszkańców Krakowa wspomaga nas? Ilu jest naszymi członkami? Czterystu dziewięciu!!! a z tych tylko połowa opłaca regularnie składki członkowskie!”
Na rzecz pogotowia organizowano wystawy, bale, zabawy, a od roku 1928 rozpoczęto wydawanie kalendarza, który stał się w Krakowie bardzo popularną publikacją. Zamieszczano tam porady z zakresu higieny i medycyny, aktualny spis lekarzy, położnych i aptek, a nawet artykuły poświęcone problemom uzależnień, szczególnie od popularnej wówczas morfiny.
Z roku na rok krakowskie pogotowie staje się służbą coraz bardziej profesjonalną. W jubileuszowym roku 1931 zakupiono butle z tlenem i ręczne respiratory, a także nową, dostosowaną specjalnie na potrzeby pogotowia karetkę, w której można było wygodnie przewozić dwóch pacjentów jednocześnie. Załoga miała do dyspozycji aż cztery rodzaje kufrów: wypadkowe, odtrutkowe, do oparzeń i do katastrof. Rok wcześniej towarzystwo podjęło decyzję o sprowadzeniu z Francji dużej ilości surowicy do ratowania osób pokąsanych przez żmije.
W roku 1934 liczba interwencji pogotowia sięgnęła 15 tysięcy. W tym też roku odnotowano po raz pierwszy w historii pogotowia sytuację, z jakimi dzisiejsze zespoły ratownictwa medycznego muszą radzić sobie praktycznie na co dzień: agresywny pacjent zranił sanitariusza.
W pracy pogotowia zaczyna się pojawiać coraz więcej problemów, z jakimi mierzy się współczesne ratownictwo medyczne. W sprawozdaniu za rok 1937 czytamy: „Pogotowie Ratunkowe ma za cel i zadanie udzielanie pierwszej doraźnej pomocy lekarskiej tylko w nagłych wypadkach. Publiczność nasza nie wie, zdaje się, co należy rozumieć pod słowem „nagły”(…)” Już wtedy stacja otrzymywała wiele wezwań, jakie dziś nazywamy „nieuzasadnionymi”: do kataru, bólu zębów czy kiepskiego samopoczucia. W roku 1938 zanotowano już ponad 29 tysięcy interwencji. Krakowskie pogotowie dysponowało wtedy już aż ośmioma ambulansami i dwoma autami służącymi do odbywania wizyt domowych. Miało też własną pompę paliwową, wyłącznie dla potrzeb sanitarek.